Właśnie jedziemy do Rzeszowa na mecz w Twierrdzy chłopaki są
w bojowych nastawieniach, wszyscy już prawie śpią tylko Misiek Winiarski jest
coś nie w humorze a ja jak to ja postanowiłam się pobawić w psychologa, od zawsze
chciałam to robić ale niestety w naszym kraju chyba połowa Polski poszła na
psychologie i teraz jest tak to zapchane ,że nie miałam nawet po co tam iść
chyba ,że chciałabym wylądować na bezrobociu. Tak więc od nie jakiego Michała
W. dowiedziałam się ,że pokłócił się żoną i że ona już nie morze znieść tego
,że go ciągle nie ma i że Oli bardzo tęskni, sama dobrze wiedziałam jak to jest…
ale też Daga powinna zrozumieć Miśka zwłaszcza ,że on każdą wolną chwile
wykorzystywał by pobyć z nimi , nie tak jak mój ojciec… Poradziłam mu nie wiele
ale co więcej mogłam pomóc Dagę już trochę poznałam i wiem ,że jest to trudna
kobieta ale co poradzisz często nie zważała ,że Michał ma trening i tak po
prostu pod rzucała Oliego na halę tak więc czasem ja się nim zajmowałam fajny
dzieciak… Czasem łapałam się na tym ,że mi się włącza instynkt macierzyński i
byłam przerażona tym. Miśkowi kazałam się porządnie wyspać a po powrocie do
Bełchatowa pogadać z Dagą , ja sama udałam się na swoje miejsce i oddałam się w
błogi sen.
2 dni później wracamy do Bełchatowa nie stety twierdza znów
nie została podbita, chłopaki nie mają najlepszych humorów a Misiek to w
szczególności jeszcze w autobusie przypomniałam mu o naszej rozmowie i
poinformowałam ,że jak coś to ma się zwrócić do mnie to mu pomogę. Zmęczona
udałam się moim autkiem które w towarzystwie aut innych siatkarzy stało 2 dni
na parkingu przed halą do mieszkania gdzie od razu oddałam się w ramiona
morfeusza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz